Jeżeli jeszcze tego nie wiesz, Google jest również firmą zajmującą się rejestracją domen internetowych. W ramach ich usługi Google Domains (Domeny Google) możesz zarejestrować wybraną przez ciebie domenę oraz zarządzać jej rekordami DNS w bardzo prosty sposób.
Co najważniejsze, Domeny Google są tanie, w porównaniu z konkurencją, oraz oferują usługi dodatkowymi za darmo.
Na chwilę pisania tego tekstu, polskie domeny z końcówką PL nie są obsługiwane przez Google. Nie ma możliwość ich wykupienia lub przeniesienia. Dla wszystkich innych czytaj dalej.
Dla przykładu moja domena w nazwa.pl kosztowała 150zł (plus podatek VAT), to około £26 po obecnym kursie walut. W momencie, gdy przeniosłem domenę do Google, co roku płacę tylko £10, czyli około 56zł. Widać różnicę!
W ramach domeny utrzymywanej przez Google, wraz z obsługą DNS oferuje ona opcję zwaną Email forwarding, w której możesz utworzyć aż 100 różnych adresów email w domenie i przekierować na wskazany adres email. Co więcej, jeżeli przekierowujesz je do Gmail, możesz również ustawić możliwość odpowiadania i wysyłania maili w domenie.
Jeżeli dysponujesz własną domeną, a nie posiadasz możliwości odbierania i wysyłania maili z tego adresu, gdyż wiąże się to z dodatkowymi kosztami, CloudFlare przygotował dla ciebie idealne rozwiązanie.
Email Routing (przekierowywanie maili), mimo że na chwilę pisania tego tekstu jest w fazie Beta, to warte jest zainteresowania.
Aby skorzystać z tej opcji, nasza domena musi być zarządzana na serwerach DNS w CloudFlare. Jeżeli posiadamy rekordy MX (pocztowe) do innej usługi, będziemy musieli je usunąć i zastąpić.
Email Routing polega na ustawieniu adresu e-mail w domenie, z którego każda poczta otrzymana zostanie przekazana na inną skrzynkę pocztową.
Jeżeli nasz adres firmowy jest w domenie Gmail, dlaczego by nie zacząć używać poczty w naszej firmowej domenie. Zyskamy na tym większy prestiż i profesjonalizm, mimo że tak naprawdę nic się dla nas nie zmieni, gdyż nadal będziemy otrzymywać pocztę na skrzynce, którą używaliśmy do tej pory.
Zapewne jesteś tego świadomy, że bardzo ważne jest, aby strona, którą odwiedzasz, a szczególnie ta, na której wprowadzasz jakiekolwiek dane (w tym login i hasło) zabezpieczona była tzw. zieloną kłódką, czyli serwowana przez https:// przed nazwą witryny.
Dużo się ostatnio mówi o zabezpieczeniu stron WWW certyfikatem SSL - czyli tzw. zieloną kłódką. O ile sam pomysł jest wysoce wskazany, nie tylko ze względu na bezpieczeństwo ale również ze względu na pozycjonowanie (SEO), to wiele stron, tworząc artykułu na ten temat odwołuje się przede wszystkim do płatnych rozwiązań, podczas gdy istnieją bardzo dobre darmowe rozwiązania.
Jeżeli masz małą stronę prywatną, firmową, rozpoczynasz sprzedaż przez internet za pomocą twojej strony, mam dla ciebie jedną radę. Nie marnuj pieniędzy - nie kupuj certyfikatu SSL zanim nie spróbujesz darmowych opcji. Jeżeli na końcu uznasz, że potrzebujesz czegoś lepszego, wówczas inwestycja będzie wysoce wskazana.
W dniu wczorajszym (03.12.2009) większość blogów i stron informacyjnych IT zawierała newsa odnośnie uruchomienia przez Google publicznego serwera DNS.
Nie powiem, na co-dzień korzystam z szeregu usług Google i bardziej ufam rozwiązaniom tej firmy niż choćby Microsoftowi. Jednakże uruchomienie publicznego serwera DNS, nasunęło mi całkiem inne spojrzenie na rzeczywistość. Szczególnie, że w ostatnich tygodniach, co-najmniej jeden News na portalach, dotyczył właśnie Google.
Osoby posiadające własną domenę internetową konfigurują ją z reguły w podstawowym zakresie, aby wskazywała na konkretny adres URL lub adres IP serwera, na którym umieszczona jest strona.
Źródłem do wydobycia drzemiących możliwości z wykorzystania domeny są serwery nazw DNS. Przekierowując domenę na własne serwery DNS, otrzymujemy pełną swobodę co do jej konfiguracji, możliwości przypisywania aliasów, przekierowywania części z nich na inne adresy sieciowe itp. Możliwości jest sporo, ale najpierw trzeba wiedzieć od czego zacząć.