Od kilku lat unikam YouTube jak diabeł święconej wody.
Agresywny model reklamowy YouTube i Google sprawił, że jak tylko chciałem coś zobaczyć na ich stronie, to krew mnie zalewała.
Nie dosyć, że każdy materiał filmowy poprzedzany był reklamami, które czasami trwały dłużej a niżeli moje zaangażowanie w jego obejrzenie, to w trakcie jego oglądania jest ich jeszcze więcej.
Odkąd Apple wprowadził swój własny układ scalony (bo procesorem tego nie można nazwać) na rynku zagrzmiało. Zagrzmiało do tego stopnia, że jak tylko mogłem, “sprzedałem” mojego nowego MacBooka Pro z procesorem intel (którego kupiłem w kwietniu 2020) by przy pierwszej nadarzającej się okazji zamienić go na MacBook Air z procesorem M1.
Co nieco o tym już pisałem na mojej angielskojęzycznej wersji strony w artykule: Leap Forward - Apple Silicon
Nim jednak stałem się posiadaczem komputera z procesorem M1 minęło trochę czasu od premiery. Dzięki temu coraz to więcej aplikacji zostało dostosowanych do pracy z nowym architekturą. Wszystko nabrało niebywałego tępa a konkurencja zaczęła obgryzać paznokcie.
Oprócz aplikacji, które dedykowane były dla komputerów z seri Mac, M1 otworzył możliwość instalowania aplikacji dostępnych na iOS (iPhone) oraz iPadOS (iPad).
Deweloperzy zyskali dodatkowe narzędzia pozwalające im w łatwiejszy sposób stworzyć uniwersalną aplikację, która będzie działać zarówno na urządzeniach przenośnych jak i komputerach.
Co za tym wszystkim idzie, użytkownicy zyskali dostęp do szerszej rzeszy gier i aplikacji, sprawiając że App Store na macOS “powoli” przestaje być kulą u nogi systemu od Apple (chociaż nadal jest).
Oto lista moich wybranych aplikacji, które użytkownik komputera Mac z Apple Silicon powinien spróbować.
Technologia zastosowana w iPhone rozwija się prężnie, a za tym idzie jego odporność na wodę. Szereg portalów internetowych przytacza sporo zasłyszanych bzdur które nijak się mają do aktualnej technologi zastosowanej w iPhone.
W związku z tym, zamiast posiłkować się nieprawdziwymi informacjami, najlepiej odnieść się do źródła. Po pierwsze, przestać panikować. Kontakt naszego iPhone z wodą na krótki okres nie spowoduje jego momentalnego uszkodzenia!
W ramach mojego comiesięcznego rozeznania w budżecie postanowiłem się przyjrzeć subskrypcjom, za które aktualnie płacę, a jest ich kilka.
Jedną z tych jest 1Password…
W przeciwieństwie do urządzeń z iOS gdzie wszystkie aplikacje instalujemy (i aktualizujemy) z App Store, jeżeli chodzi o macOS, sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana.
Jeżeli posiadasz dzieci, tak jak ja, bardzo szybko sobie zdajesz sprawę, przekazując w ich ręce urządzenia elektroniczne, że potrzebują one kontroli.
Kupienie sprzętu podłączonego do internetu i przekazanie go dziecku bez wprowadzenia podstawowych ograniczeń to największa głupota rodziców, jaka zdarza się na co dzień.
Na szczęście Apple, na swoich urządzeniach zadbał o to, wprowadzając tzw. Screen Time (Czas przed ekranem).
W zależności od wieku dziecka możesz wprowadzić ograniczenia tj. możliwość instalowania aplikacji tylko przez nas zatwierdzonych, czy też limitowanie czasu, jaki nasze pociechy mogą spędzić na urządzeniu lub w danej aplikacji. Jeżeli chcą więcej, muszą się zwrócić do nas o dodatkowy czas.
Ograniczenia dają możliwość filtrowania treści, jaką nasze dzieci mogą przeglądać w internecie, aż po głębsze zakątki samego urządzenia, gdzie możemy ograniczyć poszczególne funkcje, jak możliwość dokonywania zakupów w aplikacji (które, w przypadku ustawionej grypy rodzinnej spadałyby właściciela grupy oraz jego podpiętą kartę bankową).
Mimo sporej liczby opcji, w systemie brakuje tam kilku podstawowych, takich jak ograniczenie jasności ekranu oraz głośności urządzenia.
Jako osoba lubiąca nowinki techniczne lubię bawić się najnowszym sprzętem. Jeżeli chodzi o sprzęt Apple, jeżeli zmiana urządzenia na nowsze zaraz po wypuszczeniu nie jest wpisana w naszą pracę, to typowy upgrade jest z reguły kosztowny i nie zawsze opłacalny.
Posiadając iPhone 6 kilka lat temu, nie spieszyłem się ze zmianą, aż do wyjścia iPhone X, z którym byłem przez dwa lata. W momencie wypuszczenia iPhone 11 Pro skierowałem się ku zakupowi iPhone XS (tak, jednej generacji wstecz). Jako że egzemplarz (wyjątek od reguły) okazał się niezgodny z opisem, musiałem go zwrócić, a żeby nie zostać bez telefonu, zdecydowałem się na iPhone 11 Pro 256GB.
Jako że Apple oferuje raty 0%, całość wyniosła mnie £49.99 miesięcznie przy pierwszej wpłacie £20 i ostatniej, kształtującej się na poziomie £29.23. Nie jest to jakiś nie wiadomo jaki deal, ale bynajmniej nie przepłacam, tak jak to bywa u operatorów w UK (szczególnie dla klientów indywidualnych).
Od dawna przyglądałem się programowi Apple zwanym iPhone Upgrade Programme1. Za stałą opłatę miesięczną masz nowy telefon, który możesz wymienić na nowszy już po roku (bez konieczności płacenia pozostałych “rat”). W całość wlicza się Apple Care, co dodatkowo zachęca do zastanowienia się, czy warto?
Po konferencji „Times Flies” 15 września Apple umocniło mnie w przekonaniu, że ich produkt to nie tylko maszynka do zarabiania pieniędzy, ale również coś, co może przyczynić się do uratowania naszego życia.
Zainspirowany wpisem Wojtka z iMagazine.pl odwiedziłem moje konto w eBay UK i zamówiłem dwie najnowsze opaski z serii Pride, edycja 2020. Z tą jednak różnicą, że nie zapłaciłem za nie £49 za sztukę, ale £8.99 (i tak przepłaciłem!).
Kilka lat temu (Czerwiec 2016) napisałem wpis na mojej stronie odnośnie moich aplikacji na komputery z nadgryzionym jabłkiem, które zakwalifikowałem jako “must have”. Nie opisywałem w nim aplikacji, które każdy zna, ale bardziej skupiłem się na perełkach, które każdy powinien znać.
W międzyczasie dużo się zmieniło — w tym Mac OS X zmienił nazwę na macOS. Niektóre aplikacje ze mną zostały, a z innych zrezygnowałem, zastąpiłem innymi lub zostałem zmuszony do zmiany.
Tym razem zamierzam podzielić się listą aplikacji, które dotrwały ze mną do 2020 i zamierzają zostać na dłużej.