Samsung lubi naśmiewać się z innych. Fajnie by było, gdyby w tych naśmiewaniach sam postępował tak, jak trzeba.
I tak przeczytałem wpis na Macworld Apple needs to start guaranteeing iOS upgrades like Samsung i zadałem pytanie, że co?
Mimo że nie jestem fanem nadmiernej edycji zdjęć, czasem, nawet najlepiej zrobione zdjęcie aż się prosi o jego podrasowanie (jak to Anglicy mówią, TLC - “touch love care’).
W AppStore (jak i w Google Play) znajduje się multum aplikacji pozwalających osiągnąć zamierzony cel. Niektóre posiadają tylko kilka przydatnych opcji, inne nakładają ograniczenia, które zmuszają nas do sięgnięcia do portfela, aby osiągnąć, to co chcemy.
Ostatnio przejrzałem tonę aplikacji, aby znaleźć tą, która ma wszystko to, co potrzebuję, aby osiągnąć zamierzony efekt.
Czy to zainstalowałeś oprogramowanie OpenWrt od nowa, czy też zaktualizowałeś, to, mimo że zrobiłeś kopię zapasową ustawień, wszelkie doinstalowane pakiety nie zostały (nie zostaną) zachowane, przez co przywrócenie ustawień nie spowoduje, że wszystko będzie tak jak było. Na razie jest to normalne zachowanie z OpenWrt. W związku z tym należy pomyśleć, jak do tego podejść, by aktualizacja i przywrócenie ustawień przebiegła, tak jak oczekujemy, czyli razem z pakietami.
Microsoft jakiś czas temu powiedział, że pracuje nad odpowiednikiem Grammarly, systemu do sprawdzania pisowni i gramatyki dla tych piszących w innych językach.
Śledząc moją stronę, już wiesz, że jestem mocno zrzuty z ekosystemem Apple. Odkąd Apple zapowiedział najnowszy system operacyjny iOS 13, z niecierpliwością czekałem na niego, jak i na zmiany, które pomogą mi w lepszy sposób zarządzać rzeczami “do zrobienia”. Jako użytkownik aplikacji Wunderlist, która na co dzień pozwalała mi zarządzać czasem, rzeczami do zrobienia, czy to osobistymi, czy też wspólnie w gospodarstwie domowym dzięki dzielonym listą aktualizowanym w trybie natychmiastowym.
Tak to bywa na rynku oprogramowania, gdy kto wypuści coś dobrego służące wszystkim, a następnie zostanie ono przejęte przez większy konglomerat, dalszy jego rozwój nie zmierza w dobrym kierunku. Tak jak było w przypadku Skype po przejęciu przez Microsoft, tak jest w przypadku CCleaner, który już jakiś czas temu został przejęty przez firmę odpowiedzialną za oprogramowanie antywirusowe Avast.
Kiedyś, po kupnie komputera z Windosem, pierwszymi krokami w celu jego dostosowania było zainstalowanie przeróżnych śmieci - w tym kodeków, aby było można oglądać na nim filmy w przeróżnych formatach. Były to czasy z przełomu lat 2000-2010 w moim przypadku.
I tak minęły przeszło dwa lata, odkąd przesiadłem się na Mac. Połączenie dużej ilości dostępnych aplikacje a udogodnieniami z Linuksa sprawiają, że nawet nie myślę o zmianie. Jako że na co dzień, na firmowym komputerze mam Windows 10, w domu Mac jest swojego rodzaju odskocznią — komputerem, na którym mogę polegać.
Nie ma jednak sprzętu bez aplikacji. Mimo że OS X jest wyposażony w to, co potrzeba na początek, jednakże zawsze chce się czegoś więcej.
Oto moja lista dziesięciu aplikacji typu “must have” dla każdego użytkownika Mac’a.
Poniższy wpis zacząłem pisać już w Lutym 2016, gdy Internet zaczął krzyczeć o kolejnym uśmierconym projekcie od Google. Tym razem padło na program, którego używają miliony, a jednak Google nie znalazło z niego bezpośredniego źródła przychodu, a więc robi to co zawsze… ubija.
Kiedyś (w 2008 roku) napisałem artykuł zatytułowany Hasła z głowy… Czyli KeePassX i OpenID, tym razem pora na coś innego - LastPass.
Mamy koniec roku 2015 i przez te 7 lat dużo się zmieniło.