Lepiej późno niż wcale, tak to się zwie. Microsoft zaczyna uzupełniać braki w rzeszy oprogramowania, które stają się niezbędnym narzędziem w codziennej pracy.
Windows stał się o niebo stabilniejszy. Nikt już nie krzyczy o konieczności przeinstalowania systemu raz na pół roku jak nie częściej. Staliśmy się bezpieczniejsi, gdy Windows Defender dorównał przodującym antywirusom, a przeglądarka Microsoft Edge stała się wbudowaną alternatywą dla Google Chrome.
Samemu systemowi jednak co nieco brakowało.
System Windows 10 jest już z nami kilka dobrych lat i na razie tak zostanie. Z czasem jednak każdy system może zacząć prosić o zrobienie porządków. O ile za czasów poprzednich wersji systemu Windows zalecaną metodą było przeinstalowanie całego system, o tyle z Windows 10 osobiście nie widzę takiej potrzeby, chyba że mamy problem, którego naprawienie potrwałoby dłużej niż zainstalowanie i ustawienie wszystkiego od nowa.
Tak to bywa na rynku oprogramowania, gdy kto wypuści coś dobrego służące wszystkim, a następnie zostanie ono przejęte przez większy konglomerat, dalszy jego rozwój nie zmierza w dobrym kierunku. Tak jak było w przypadku Skype po przejęciu przez Microsoft, tak jest w przypadku CCleaner, który już jakiś czas temu został przejęty przez firmę odpowiedzialną za oprogramowanie antywirusowe Avast.
Słowem wstępu
Mimo że na co dzień używam Mac’a na komputerze prywatnym, to w celach firmowych nadal króluje Windows - na moim aktualnie Windows 10. Oprócz tego, zawsze mam Windows 10 dostępny w postaci wirtualnej maszyny.