Samsung lubi naśmiewać się z innych. Fajnie by było, gdyby w tych naśmiewaniach sam postępował tak, jak trzeba.
I tak przeczytałem wpis na Macworld Apple needs to start guaranteeing iOS upgrades like Samsung i zadałem pytanie, że co?
Ostatnio postanowiłem podłączyć zasilacz awaryjny w pracy co jednego z urządzeń, które chodzi 24h na dobę. Zasilacz, którym obecnie dysponujemy to APC Back-UPS 1400 (Back-UPS XS 1400U), oprócz możliwości podłączenia do 6 urządzeń, pozwala na monitorowanie stanu urządzenia za pomocą oprogramowania PowerChute oraz złącza USB.
Problem w tym, że oprogramowanie te nie jest kompatybilne z serwerem, który używamy, w związku z tym, że dostępne jest ono w wersji do użytku osobistego (Personal Edition).
Postanowiłem więc wykorzystać jeden wolny port (inny używamy do dodatkowego połączenia internetowego za pomocą routera 4G), aby podłączyć do niego UPS, by monitorować jego stan (urządzenie to oprócz dwóch diód nie posiada wyświetlacza). Jeżeli uda się zrobić coś więcej, to nawet i lepiej, ale wszystko zależy co da się osiągnąć z wykorzystaniem OpenWrt.
Sprawdzone w wersji OpenWrt 21.02 oraz OpenWrt 22.03
We wrześniu 2018 roku napisałem kilka słów o Windows Defender, jako mój domyślny antywirus dla systemu Windows 10. Minęło kilka lat, odkąd używam go w pracy (tak jak reszta osób w firmie). Każdej osobie, której pomagam przy komputerze, polecam domyślne rozwiązanie od Microsoftu wbudowane w Windows 10/11.
Postanowiłem więc sprawdzić, czy oby Windows Defender to nadal rozwiązanie godne polecenia. W końcu jest ono darmowe, a za wszystkie inne trzeba płacić, więc gdzie jest haczyk?
Niedługo nadejdzie ten czas, gdy będę musiał podjąć decyzję co dalej z G Suite legacy, po tym, jak Google ogłosiło, że użytkownicy darmowego pakietu będą musieli zacząć płacić.
Cały czas kołacze się pytanie, czy płacić, czy migrować gdzie indziej?
Z usług Google korzystam, od nie pamiętam jak dawna. Obecnie usługa oferowana przez Google nazywa się Google Workspace, dawniej G Suite, czy też Google Apps – Aplikacje Google, oferowała ona przez pewien okres czasu, za darmo to, co ze świeczką było nam szukać u konkurencji.
Google zaprzestał oferowania darmowych kont w 2013. Wszyscy ci, co do tego czasu mieli aktywne (założone) konto G Suite w wersji darmowej (Free), mogli użytkować go bez przeszkód (zostali przeniesieni do tak zwanej wersji G Suite Legacy). W “nowej” darmowej wersji nie było możliwość zakładania nowych kont to z czasem Google poszedł o krok dalej i zabronił zmiany domyślnej domeny bez płacenia.
Google oczywiście obiecywał, że ci, co korzystają z darmowej wersji, nadal będą z niej korzystać i to się nie zmieni.
Jak to bywa, czas pokazuje, na ile obiecanki Google są prawdziwe.
Podobnie jak z Google Photo (Zdjęcia Google), które miało być darmowe, i tym razem Google kłamał.
Pół żartem, pół serio. Ostatnio odkryłem, co zjada mi miejsce na dysku na komputerze w pracy.
Szybciej niż później nadszedł ten czas, gdy kolejna osoba pyta mnie, co zrobić, gdy kończy im się miejsce na Zdjęciach Google (Google Photo) i w związku z tym na poczcie Gmail.
Od kilku lat unikam YouTube jak diabeł święconej wody.
Agresywny model reklamowy YouTube i Google sprawił, że jak tylko chciałem coś zobaczyć na ich stronie, to krew mnie zalewała.
Nie dosyć, że każdy materiał filmowy poprzedzany był reklamami, które czasami trwały dłużej a niżeli moje zaangażowanie w jego obejrzenie, to w trakcie jego oglądania jest ich jeszcze więcej.
Od kiedy to pamiętam, było to około 2008 roku jak nie wcześniej, zacząłem swoją współpracę z firmą PARALAN z Koszalina zajmującą się profesjonalnie świadczeniem usług lotów balonem na ogrzane powietrze.
Na początku strona była tworzona w HTML’u i edytowana w notatniku. Wraz z rozwojem firmy oraz rozrostem informacji zawartych na stronie przeszliśmy na najlepsze w tym czasie rozwiązanie, jakim był WordPress.
Strona działała na WordPress przez kilka dobrych lat do czasu, gdy rozrosła się do wielkości 15 GB i zasoby serwera współdzielonego zaczęły sprawiać problemy. Dodatkowo więcej czasu spędzaliśmy na monitorowaniu prawidłowości działania witryny a niżeli na dodawaniu nowych treści.
Odkąd Apple wprowadził swój własny układ scalony (bo procesorem tego nie można nazwać) na rynku zagrzmiało. Zagrzmiało do tego stopnia, że jak tylko mogłem, “sprzedałem” mojego nowego MacBooka Pro z procesorem intel (którego kupiłem w kwietniu 2020) by przy pierwszej nadarzającej się okazji zamienić go na MacBook Air z procesorem M1.
Co nieco o tym już pisałem na mojej angielskojęzycznej wersji strony w artykule: Leap Forward - Apple Silicon
Nim jednak stałem się posiadaczem komputera z procesorem M1 minęło trochę czasu od premiery. Dzięki temu coraz to więcej aplikacji zostało dostosowanych do pracy z nowym architekturą. Wszystko nabrało niebywałego tępa a konkurencja zaczęła obgryzać paznokcie.
Oprócz aplikacji, które dedykowane były dla komputerów z seri Mac, M1 otworzył możliwość instalowania aplikacji dostępnych na iOS (iPhone) oraz iPadOS (iPad).
Deweloperzy zyskali dodatkowe narzędzia pozwalające im w łatwiejszy sposób stworzyć uniwersalną aplikację, która będzie działać zarówno na urządzeniach przenośnych jak i komputerach.
Co za tym wszystkim idzie, użytkownicy zyskali dostęp do szerszej rzeszy gier i aplikacji, sprawiając że App Store na macOS “powoli” przestaje być kulą u nogi systemu od Apple (chociaż nadal jest).
Oto lista moich wybranych aplikacji, które użytkownik komputera Mac z Apple Silicon powinien spróbować.