Przejdź do głównej treści
Kategorie

Koniec (ale nie Brexit)

Czy zdażyło ci się używać telefonu prywatnego w pracy do zrobienia zdjęcia czegoś, co pózniej będzie ci porzebne na komputerze. A może współpracownik poprosił nas o zrobienie zdjęcia czegoś i przesłania mu tego na maila?

W mojej pracy zdążą się to, ze robię zdjęcie problematycznego produktu lub też gdy kurier uszkodził coś, co zostało do nas wysłane i trzeba zrobić zdjęcia do wniosku o rekompensatę.

Mimo, ze mam ustawiony e-mail firmowy na komórce, to wysyłanie zdjęcia samemu do siebie jest nieco dziwne. Mogę też użyć mojego konta gmail i wysłać na adres firmowy.

I tak minęły przeszło dwa lata, odkąd przesiadłem się na Mac. Połączenie dużej ilości dostępnych aplikacje a udogodnieniami z Linuksa sprawiają, że nawet nie myślę o zmianie. Jako że na co dzień, na firmowym komputerze mam Windows 10, w domu Mac jest swojego rodzaju odskocznią — komputerem, na którym mogę polegać.

Nie ma jednak sprzętu bez aplikacji. Mimo że OS X jest wyposażony w to, co potrzeba na początek, jednakże zawsze chce się czegoś więcej.

Oto moja lista dziesięciu aplikacji typu “must have” dla każdego użytkownika Mac’a.

Poniższy wpis zacząłem pisać już w Lutym 2016, gdy Internet zaczął krzyczeć o kolejnym uśmierconym projekcie Google. Tym razem padło na program, którego używają miliony, a jednak Google nie znalazło z niego bezpośredniego źródła przychodu, a więc robi to, co zawsze… ubija.

W UK przebywam od 2010 roku i jak dotąd, przebrnąłem przez kilka sieci komórkowych w poszukiwaniu tej, która będzie mi najbardziej odpowiadać, jeżeli chodzi o dzwonienie w UK, Internet w komórce, ale również rozmowy telefoniczne na świat — i to nie tylko do Polski.

Jak to wielu polaków, zacząłem od O2, przez krótki czas z Vodaphone, Three UK (3), po czym przeniosłem się na GiffGaff (który bazuje na infrastrukturze O2 jako wirtualny operator). Jako że nigdy nie byłem zwolennikiem abonamentu w UK, GiffGaff zaoferował mi pełną swobodność i nie tylko…

Słowem wstępu

Mimo że na co dzień używam Mac’a na komputerze prywatnym, to w celach firmowych nadal króluje Windows - na moim aktualnie Windows 10. Oprócz tego, zawsze mam Windows 10 dostępny w postaci wirtualnej maszyny.

Kiedyś (w 2008 roku) napisałem artykuł zatytułowany Hasła z głowy… Czyli KeePassX i OpenID, tym razem pora na coś innego - LastPass.

Mamy koniec roku 2015 i przez te 7 lat dużo się zmieniło.

Coraz bardziej mnie – i zapewne nie tylko mnie przeraża co się dzieje w Polsce.

Ten kraj przestaje być krajem w Unii Europejskiej, cywilizowanym, normalnym… Coraz bardziej odsuwa się od normalności w kierunku paranoi i schizofrenii.

Jedną z bolączek - lub jak kto woli - uproszczeniem w systemach spod znaku nadgryzionego jabłka jest prostota instalowania oraz usuwania aplikacji.

Ostatnio napotkałem ciekawy problem. Otóż zainstalowałem aplikację, którą po chwili usunąłem przy użyciu AppCleaner (przy okazji polecam). Po jakimś czasie, gdy zajrzałem do Launchpad’a (a nie zaglądam tam zbyt często) zauważyłem, że mimo tego, że aplikacji już nie ma, wisi tam ikona ze znakiem zapytania.

I tak minął rok. Nawet nieco ponad rok jak zamieniłem mojego ostatniego laptopa na MacBook Pro.

Miałem już sporo przygód z rożnym sprzętem i systemami operacyjnymi. Nie raz Windows na tyle mnie wkurzył ze postanowiłem na stałe przesiąść się na alternatywę na która było mnie wówczas stać, czyli Ubuntu.