Mój pierwszy... Tablet

Tak się właściwie stało, że udało mi się, jeszcze przed świętami kupić nieplanowany prezent dla siebie, a mianowicie Tablet.

Słowem wstępu…

Od dłuższego czasu śledzę informacje na rynku urządzeń przenośny, ale jakoś ciężko było mi się zdecydować na coś konkretnego, jak również przekonać samego siebie, że to jest mi potrzebne, bo póki co mam przecież laptopa i komórkę z Androidem, które spełniają swoje zadania.

Na wszystko przychodzi czas. Patrząc 10 lat wstecz, pamiętam jeszcze ścisłe przywiązanie do miejsca, w którym stał blaszany komputer stacjonarny, a myśl o jakiejkolwiek mobilności, chociażby namiastce, to były niezbyt wypasione komórki z fabrycznym systemem operacyjnym oraz burżuazją, jeżeli takowa komórka posiadała Bluetooth i kartę pamięci.

Przesiadając się w pewnym momencie z komputera stacjonarnego na laptopa powiedziałem sobie, że nie będzie już kroku wstecz - i tak do tej pory to już n-ty mój komputer przenośny, który podróżuje ze mną od czasu do czasu, tu i tam.

Jestem zniewolonym użytkownikiem Windowsa z pasją na porzucenie jego na rzecz Ubuntu. Jednak, mimo wielu prób, nigdy mi się to na dłuższą metę nie udało. Póki do, pozostałem przy dual-boot na moim obecnym laptopie.

Podobna sytuacja jest w przypadku tabletu. Nie wiedziałem co dokładnie wybrać, a może inaczej - szukałem czegoś, co spełni wszystkie moje wymagania użytkownika Windows i pasjonaty Ubuntu. To było trudne i kierował mnie w jednym kierunku. To wszystko doprowadziło do tego, że tak naprawdę nadal bym nie posiadał tabletu.

Podobne rozterki miałem w przypadku komórek.

Wraz z ich ewolucją, firmowy system operacyjny prezentowany przez Nokię mi nie wystarczał i zacząłem szukać czegoś innego. Patrząc w przeszłość, moje przywiązanie do fińskiej firmy trwało długo, a to za sprawą Symbiana, który zniewolił mnie na dłuższy czas. System nie był zły, ale nie najlepszy. Zawsze brakowało w nim czegoś, czego szuka osoba korzystająca z innych systemów tj. Ubuntu. Nieco wolności i dowolności w instalowaniu czegoś tak jak się samemu chce, a nie tak jak to producent zaplanował.

Po krótkich eksperymentach, nawet z Windows Mobile w końcu trafiłem na Androida.

System ten zrewolucjonizował moje myślenie o tym, czego chcę od komórki, jakie dane potrzebuje mieć pod ręką i do jakich danych muszę mieć możliwość szybkiego dostępu. Stąd wytworzyła się chęć korzystania z tzw. chmury. Pojęcia obecnie bardzo popularnego, a dążące do jednego… do dostępu do danych, zawsze i wszędzie, z dowolnego urządzenia.

Android odmienił moje spojrzenie na to, czego tak naprawdę potrzebuję. Mimo swoich niedociągłości, wraz z kolejnymi aktualizacjami systemu oraz nowymi telefonami, jakie przyszło mi użytkować, przywiązywał mnie do siebie coraz bardziej.

Patrząc na rynek tabletów, to właśnie tablety z systemem Android były tymi, na które zwracałem główną uwagę. W między czasie szukałem czegoś jeszcze bardziej otwartego na potrzeby użytkownika, przez co eksperymentowałem z laptopami z ekranami dotykowymi oraz systemami takimi jak Chrome OS. Niestety, nie znalazłem złotego środka.

Z chęcią wziąłbym urządzenie z Ubuntu, gdyż w tym systemie można dużo więcej… namieszać. Jednakże jego stadium rozwoju jest nieco zacofane w stosunku do konkurencji, a tym bardziej jeżeli chodzi o coś w stylu tabletu. Ten system się poprostu jeszcze do tego nie nadaje (i coś myślę, że długo tak będzie, póki nie pójdzie on w stronę komercjalizacji).

Jest jeszcze jedno wyjście z tej sytuacji… #Apple.

Firma Apple nigdy nie przypadała mi do gustu, a to przede wszystkim przez wysokie ceny jej urządzeń, co w powiązaniu z polskimi realiami zarobków sprawiało, że nigdy nie była ona brana pod uwagę przy jakimkolwiek zakupie.

Po wyjeździe z kraju, spojrzenie na tą firmę się zmieniło. Zobaczyłem, że inni ludzie - spora ich ilość radzą sobie całkiem nieźle na ich sprzęcie. Nie potrzebują Windowsa, aby normalnie funkcjonować.

W Polsce spotkałem jedną osobę aktywnie użytkującą komputery Mac z powodzeniem w życiu prywatnym i zawodowym. Z każdym spotkaniem, osoba ta (nieświadomie, właśnie dzięki temu że Windows go nie zniewolił) napędzała mnie wewnętrznie do przejścia na inny system. Ale jak to w Polsce, finanse nie pozwalają. Pozdrowienia dla pana Michała.

W Polsce jest jak jest, ale świat ma większe pole do popisu. Niema się ku temu co dziwić, skoro zarobki są inne, dzięku czemu więcej ludzi stać na tego typu sprzęt.

Mimo tego, nadal byłem przywiązany do Androida.

Jako pierwsze urządzenie z symbolem nadgryzionego jabłka kupiłem iPod’a nano. Nie dla siebie, ale dla mojej żony.

Urządzenie, mimo że nie użytkowane bezpośrednio przeze mnie zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie i zmieniło nieco pogląd na firmę Apple. Dotarło do mnie z jaką (naprawdę) rewolucyjną firmą mamy do czynienia. W takie małe urządzenie upchnąć tak dużo, o tak dobrych parametrach - szok!

Osobiście nie potrzebuje odtwarzacza mp3, gdyż mój telefon z Androidem spełnia swoje zadanie.

W moim obecnym telefonie denerwuje mnie jedna rzecz - bateria. Jak wszyscy wiedzą, 1-2 dni pracy przy włączonych usługach synchronizacji to bardzo dobry wynik. I tu właśnie dlatego cały czas życzliwie spoglądam w kierunku firmy Apple i będącego na stanie mojego gospodarstwa domowego… iPod’a nano.

Takie małe urządzenie a bateria czyni cuda. Do tego dotykowy ekran, o bardzo dobrej czułości, rozdzielczości i z bardzo realistycznymi kolorami. Miodzio!

Na szczęście, nieco pocieszają mnie znajomi z ich iPhonami 4, którzy też codziennie zaprzyjaźniają się z ładowarką :)

Miodzio - tak powiedziałem, gdy pierwszy raz w PC World’zie, wziąłem do swoich rąk prawdziwego pioniera w strefie tabletów, czyli iPada.

iPad urzekł mnie tym co potrafi, ekranem, dostępnymi programami, wymiarami i wagą, oraz co najważniejsze… baterią. Baterią, która łamie wszelkie dotychczasowe granice, jeżeli chodzi o rynek laptopów.

Niestety, nie urzekł mnie iOS, tak jak nigdy nie urzekał mnie system operacyjny do Apple. Mimo tego, w codziennych zabawach z Ubuntu, często wzorowałem się przy moich modyfikacjach wyglądem iście od Apple.

Mimo tego, dotarło do mnie, to co jest bolączką mojego telefonu z Androidem i innych urządzeń na rynku. Również to spowodowało, że nie mogłem się zdecydować na zakup żadnego tabletu z tym systemem na pokładzie.

Podejście Apple to stworzenia urządzenia wraz z systemem operacyjnym oceniam przez to na strzał w dziesiątkę.

Apple zrobił program który idealnie współpracuje ze wszystkimi komponentami komputera (tabletu itp.). Poszczególne komponenty, zrobione są tak, aby w sposób jak najlepszy współpracować z systemem operacyjnym. I to jest jego klucz do sukcesu.

W przypadku systemu Windows, jest on osamotniony. Wszystkie bolączki tego systemu spoczywają na sprzęcie, na którym pracuje. Całość nie działa w sposób taki, w jaki by on chciał. To poprzez sprzęt, system działa różnie u różnych osób. Dlatego też jest z nim tyle problemów i dlatego też często przy zawieszeniu komputera wieszamy psy na Microsofcie i jego twórcy Bill’u G.

Wyobraźmy sobie co by było, gdyby Windows działa tylko na komputerach specjalnie do niego zrobionych, w okrojonej na jego potrzeby i wymagania konfiguracji.

Wg. mnie, doprowadziło by to do tego samego poziomu co Apple. Sprzęt i oprogramowania razem było by bardzo drogie i nie wiele ludzi było by go na to stać. Ale wszystko działo by tak jak należy… marzenie :)

Ale to samo jest z Androidem.

Telefon z systemem od Apple jest jeden w kilku wariantach na przełomie lat.

Telefonów z Androidem jest mnóstwo i każdy działa inaczej. Sam system może i jest dobry, a był by najlepszy, gdyby był ograniczony konfiguracją sprzętową.

Tak jak to zrobiła Nokia ze swoim systemem Symbian. Wypuściła swój własny system oraz dobrała do niego optymalną konfigurację sprzętową, tylko po to, aby osiągnąć jak najlepsze rezultaty. I tu można przyznać że jej się udało.

Symbian i Nokia to połączenie bardzo dobre - nie idealne, ale zasługujące na wspomnienie.

Jak widać, powiązanie jednego i drugiego przynosi wymierne korzyści.

W przeszłości nawet Symbiana próbowano nieco uniezależnić (Sony Ericsson), co jak można teraz zobaczyć, nie wyszło za dobrze.

Niestety, Android obrał inną drogę. Jest wszędzie… ale nie wszędzie działa tak, jak jego twórcy w Google by sobie zażyczyli, szczególnie na tajwańskich podróbkach będących imitacją tabletów. Bo tak naprawdę to są tylko przerośnięte telefony.

Android 3 zmienił nieco stosunki, a obecna wersja 4 dąży do jakiegoś konkretnego celu.

Niestety, nadal system jest jeden a sprzętów, na których się go uruchamia mnóstwo.

I tutaj nasuwa się stwierdzenie “że co jest do wszystkiego to jest do niczego”.

I właśnie dlatego, decyzja o zakupie tabletu z systemem Android była dla mnie tak trudna.

System Android znam, natomiast iOS już nie do końca. Mimo tego, przy każdej wizycie w sklepach komputerowych nie obyło się od porównywania iPad’a z przeróżnymi androidowymi tabletami.

Mój wybór się nawet ukierunkował po wypuszczeniu tabletu Asus Transformer.

Mniej-więcej wiedziałem, czego chcę, ale nadal miałem lekki niedosyt. Tym razem, niedosyt wiązał się z systemem Android, który nie był i nadal nie jest dostosowany, aby godnie prezentować się jako system dla tabletów.

Sam system jako tako jest dostosowany, ale nie ma za sobą architektury programowej.

Wszyscy programiści skupili się na telefonach i na nie piszą programy, a tych dostępnych dla tabletów nie jest tak dużo, co sprawia, że Apple stoi na podium pod tym względem, a Google się cały czas przygląda.

No nic, ale wszystko z czasem się zmienia. Android Market tak jak iTunes i App Store się rozrastają. Z dnia na dzień przybywa aplikacji, które prezentują się wyśmienicie na większych ekranach, dzięki czemu konkurencja się zacieśnia.

Nic dziwnego, że rozpoczęła się era wojen patentowych. Gdy nie było zagrożenia, nie było co się przejmować, ale gdy pojawia się ono na horyzoncie, należy działać, gdyż inaczej wróg może przegrać pojedynczą walkę, wygrywając w rezultacie całą wojnę. Dlatego widzimy teraz to, co się dzieje chociażby pomiędzy Apple a Samsungiem i m.in. tabletem Galaxy Tab.

Ale kontynuując…

iPad 2 in box (Fot. Flickr, lic. CC by naialor lander)

No dobrze, ale przechodząc do sedna… bo ten mój wstęp zrobił się nie lada rozprawką :)

Przed świętami, święty mikołaj w swoim worze przyniósł mi iPad’a 2 w najmocniejszej konfiguracji.

To czego nie chciałem - to czego bym sobie nie kupił, zważywszy na cenę… wpadło w moje ręce. A więc powiedziałem sobie, że czemu nie. Jak by co, to sprzedam… :)

Tak oto mija prawie czwarty tydzień odkąd aktywnie bawię się iPadem. W dni świąteczne udało mi się pochodzić jeszcze trochę po sklepach (mając już co-nieco wyrobioną opinie) i porównać odczucia z iPada do tabletu z Androidem (Motorola, Sony i Asus).

Jedno mogę stwierdzić, że Apple wie co robi i robi to dobrze. Nic dziwnego, że nawet na konferencji prasowej firma z Cupertino podkreśla, że rok 2011 był rokiem kopiowania.

Z czym muszę się zgodzić… to kopiowania nieudolnego. Tak można określić porównanie iPada do tabletu z Androidem. Wyjątkiem od tej reguły może stanowić Asus Transformer, ale wszystko teraz zależy jak potoczy się jego rozwój, oraz jak konkurencja zareaguje, a patrząc na tegoroczne targi CES 2012… jest ciekawie.

Nie odnosząc się do cen produktów Apple, to nie dziwię się, że iPad bije rekordy sprzedaży, a tablet z Androidem uważany jest bardziej za narzędzie dla geeków a niżeli do profesjonalnej pracy.

Teraz nieco mojego podsumowania…

iPad 2 (Fot. Flickr, lic. CC by inUse Consulting)

Ekran Mimo, że nie panoramiczny to spisuje się wyśmienicie do przeglądania stron internetowych czy czytania publikacji. Jest dobrze dostosowany do każdej aplikacji. Na panoramicznych ekranach przy sporej ilości stron po bokach pozostają białe pasy oraz trzeba dane strony przesuwać częściej. Jak również przeglądanie poczty, plików pdf czy książek i czasopism jest znacznie wygodniejsze na ekranie 4:3 a niżeli 16:9 (16:10).

Ekran laptopa jakość da się znieść, ale na tablecie - 4:3 to dobry wybór póki co.

Jeżeli zamierzasz oglądać filmy, które z reguły są w rozdzielczości panoramicznej, to tutaj niestety zobaczysz u góry i na dole czarne pasy. Na szczęście da się je łatwo usunąć w aplikacji do odtwarzania filmów, choć fakt… tutaj 16:9 jest lepszy. Ale, czy tak naprawdę ktoś będzie oglądał filmy na tablecie. Jeżeli nawet tak (bo sam oglądam audycje telewizyjne On Demand), to nie często, więc nie jest to doskwierający problem.

Powaliła mnie na kolana czytelność ekranu. Czcionki są bardzo dobrze dobrane dla każdej aplikacji, a zaczynając już od samego iOS i ikon na pulpicie. Te na Androidowych tabletach wyglądają dziwnie. Same ikony są za gęsto lub za rzadko ułożone (rozstrzelone), co sprawia że teksty najeżdżają na siebie lub całość wygląda poprostu dziwnie. Tego na szczęście w produkcie Apple nie ma.

Czułość jest wyśmienita. W połączeniu z całym systemem jest idealnie.

Co z tego, że do Androidowego tabletu wrzucimy 4-ro rdzeniowy procesor, skoro samo przewijanie ekranów objawia się efektem przycinania. Tutaj wychodzi to, co przedstawiłem na początku. System jest pisany samodzielnie, a nie razem ze sprzętem.

Kolory i podświetlenia są porównywalne, chociaż iPad jest jakoś bardziej bliski mojemu oku.

Zdumiewająca okazała się klawiatura ekranowa, która umożliwia naprawdę szybkie pisanie porównywalne do pisania na klawiaturze komputera. Brakuje jedynie wibracji przy przyciskaniu klawiszy, która daje większy komfort z pisania a niżeli wydobywający się dźwięk z głośnika oraz klawisza Alt do stosowania stosowania znaków specjalnych w danym języku.

Nie mówiąc już, że wychwalam ten produkt “bo lubię firmę Apple”, dlatego też napisałem tak długi wstęp do niniejszego tekstu. Nie pociągają mnie produkty Apple ale iPad zyskał mój szacunek, uznanie… i potwierdził jedno - Android i producenci sprzętu muszą jeszcze sporo popracować.

iPad górą.

~ ~ ~

Bateria Bateria bije wszystkie tablety z androidem na głowę. Ostatnio obejrzałem w BBC iPlayer program 1h 20min po WiFi i zjadło mi raptem nieco 5-10% baterii. Normalny laptop by miał ciężko, a tablet Androidowy nieźle by się spocił - tak jak to jest na telefonach.

Zapewnienie producenta co do 10 godzin pracy myślę, że jest do osiągnięcia - jednak ciężko to sprawdzić, używając iPad’a od czasu do czasu. Jednakże, jestem pozytywnie zadowolony, mając na uwadze jak szybko Android zjada moja baterię w moim HTC Desire Z.

Multimedia (Głośnik, kamery) iPad 2-giej generacji ma jeden głośnik, co nie jest najlepszym rozwiązaniem, gdyż czujemy się jak byśmy słuchali radia tylko na lewe ucho. Jest to mała, ale irytująca rzecz.

Kamerki, dobra rzecz - szczególnie do wideo-rozmów Skype. Tutaj nawet przydaje się kamera tylna, do pokazania komuś coś “nieco inaczej”. Natomiast, jeżeli chodzi o robienie zdjęć… to chyba to urządzenie nie jest do tego - bo jak to wygląda :)

~ ~ ~

Połączenia Tutaj niestety, albo -stety Androidowe tablety wygrywają na każdym etapie. One mogą mieć wszystko i będzie to działać. Usb, czytniki pamięci itp.

Na szczęście jest Dropbox, z którego nauczyłem się korzystać ucząc się wgrywania rzeczy do iPada. Nie jest to najwygodniejsze rozwiązanie i brakuje czasem możliwości podpięcia dysku USB, ale daje radę na dane potrzeby.

Można oczywiście dokupić kilka końcówek poszerzających możliwości iPada, ale czy są one potrzebne aż tak?

~ ~ ~

Oprogramowanie Co najważniejsze - jest dużo programów przystosowanych do pracy na tablecie. Dużo więcej a niżeli na Androida. Większość z nich jest dopracowana do perfekcji, tylko po to, aby działały najlepiej na tym urządzeniu. Mniej jest tutaj portów, takich jak na Androida, które działają i na telefonie i na tablecie, są to z reguły osobne aplikacje przystosowane do konkretnych urządzeń. Ma to swoje plusy i minusy, bo udało mi się znaleźć program, który jest dla iPhone a nie ma dla iPada. Na szczęście, te programy na tablecie też da się używać.

Co jest bezkonkurencyjne. Programy odpalają się w oka mgnieniu. Nie ma efektów spowolnienia, przeciążenia, ładowania bez informowania użytkownika co się dzieje - tak jak to ma miejsce w Androidzie. Programy, które wymagają czasu do załadowania poprzedza ekran startowy. Możesz otworzyć również mnóstwo programów, a twój iPad otworzy kolejne, tak jak by to były jego pierwsze od uruchomienia. Multitasking naprawdę działa jak należy.

W Androidzie doświadczałem bardzo często zwieszania się Luncherów czy spowalniania systemu przy przechodzeniu pomiędzy aplikacjami. Tego tutaj nie ma miejsca, co jest bardzo fajne… jeżeli korzystasz z iPada - a bardzo denerwujące, jak przesiądziesz się na Androida. Androidowe zarządzanie pamięcią i programami doprowadzi cię do szału.

Co z tego, że niektóre urządzenia z Androidem mają więcej pamięci, lepsze procesowy, skoro zarządzanie tymi komponentami przez system pozostawia wiele do życzenia.

Tak jak powiedział to ktoś w pewnym artykule, który udało mi się przeczytać.

Android na procesorze z iPada pierwszej generacji działał by o wiele szybciej i stabilniej gdyby był napisany inaczej. Aby go poprawić, trzeba by było cały system przepisać na nowo, a na co raczej jest już za późno.

Kolejna wygrana dla iPada.

Kontynuując nieco mój wywód na temat oprogramowania, bardzo podobają mi się aplikacje do czytania przeróżnych gazet, czytników RSS, plików PDF i książek ePub. Są one wyśmienicie przygotowane i co niestety, zabezpieczone…

Największym mankamentem jest brak podstawowych narzędzi edycji. Jeżeli znajdziemy fajne zdjęcie w gazecie (elektronicznej), które wyświetla się na pełny ekran, fajnie by było zapisać je do swojej galerii lub po prostu ustawić jako tło pulpitu. Tutaj niestety tak łatwo nie jest, bo opcji takich nie ma - lub są bardzo ograniczone. Ale, coś za coś - ciekawe tylko czy w płatnych czasopismach tez takie restrykcje są - domniemuję że tak.

iPad 2 (Fot. Flickr, lic. CC by Daniel Go)

W dzieciństwie bardzo dużo rysowałem i grałem na pianinie (keyboardzie). iPad przywołał te wspomnienia i dodał nowe dzięki odpowiednim aplikacjom.

Rysowanie powala, dzięki temu, że naciśniesz na ekran i rysujesz. Nie ma żadnego spowolnienia, opóźnienia itp. Tak jak długopisem.

Jako, że moje paluchy są nieco za grube do rysowania cienkich linii, już planuję zakup jakiegoś stylusa, aby ułatwić sobie życie.

Oczywiście - są rzeczy, których na tablecie nie zrobisz, ale wiadomo - tablet nie jest do wszystkiego. Tablet jest w pewnym sensie uzupełnieniem czegoś, czego nam brakuje. Nie napiszemy na nim tekstu, bo ciężko się pracuje bez strzałek kierunkowych. Do tego lepiej użyć komputera. Mimo tego możemy dokonać edycji, korekt, zapisać nasze myśli - utrwalić wspomnienia.

Dzięki temu, że iPad włącza się w mgnieniu oka, ostatnio częściej sięgam po niego, aby coś w ostatniej chwili sprawdzić w internecie, a niżeli po laptopa. Bo niżeli on mi się włączy, lub wzbudzi z uśpienia - niż się zaloguję i odpalę przeglądarkę - to trochę mija, a wszystko to zrobię znacznie szybciej na iPadzie.

Aktualizacje oprogramowania Aktualizacje oprogramowania to bolączka tabletów z Androidem. Jest to też jeden z powodów, dlaczego nie kupiłem wcześniej żadnego tabletu z tym os-em na pokładzie.

Po co mi sprzęt za ciężkie pieniądze (patrz Asus Transformer), który będzie zaraz traktowany po macoszemu, bo wyjdzie jego nowa wersja (Asus Transformer Prime). Bez szans na aktualizację (oby nie), będzie trzeba rozglądać się aby go sprzedać, lub liczyć na łaskę dobrodusznego producenta, aż może dokona aktualizacji.

To samo denerwuje mnie wśród producentów komórek z Androidem. Aktualnie mam HTC Desire Z z fizyczną klawiaturą. Firma HTC jakoś nie kwapi się do wypuszczenia aktualizacji dla niego, mimo dość dobrej konfiguracji sprzętowej. Również nie ma alternatywy (od HTC), więc nie mam na co zamienić. Pozostają mi Custom ROMy (aktualnie używam MIUI), ale czy po to wydajemy spore pieniądze na telefon, aby producent po kilku miesiącach skupiał się na najnowszych produktach, a klientów ze starymi ignorował.

Może i taka jest filozofia w handlu - nie wiadomo jak to będzie z iPadem (szczególnie wśród użytkowników pierwszej wersji) - póki co, aktualizacje wychodzą, ale zobaczymy co będzie dalej.

Oczywiście - zakończenie wspierania produktu musi kiedyś nastąpić, tak jak to jest w przypadku Apple i iPhone 3. Ale dlaczego kupując telefon w dniu premiery, po pół roku czujesz się nieswojo, patrząc jak ten sam producent wypuszcza nowe modele z lepszymi bajerami programowymi, a ty (mimo że twój telefon dużo się nie różni), już nie jesteś dla niego atrakcyjny.

Ogólnie cieszę się, że udało mi się kupić iPad’a, po dobrej cenie, bo inaczej nigdy bym na niego się nie zdecydował i w dalszym ciągu przypatrywał bym się androidowym odpowiednikom z nadzieją, że któryś w końcu spełni moje oczekiwania. No chyba, że prędzej nastanie koniec ery tabletów.

Podsumowując pokrótce. Jestem zadowolony z iPada, choć Android nadal będzie tym, co będę obserwował - i z którego będę chciał korzystać.

Nie mówiąc, że iPad nie ma wad, ale konkurencja ma sporo do zrobienia a Google do poprawienia w systemie - i może już niedługo zmienię mój światopogląd - na eBayu znajdzie się mój obecny sprzęt, a drugim okiem będę się rozglądać co kopić w zamian.

Pozdrawiam.

Kategorie