Life after Windows?

No i stało się. Nie tak dawno temu chciałem wziąć się za przeinstalowanie systemu (Windows) na komputerze mojej drugiej połówki. Zostawiłem to sobie na weekend, aby zrobić to w wolnej chwili. Z każdą chwilą, gdy spoglądałem w kierunku laptopa wiedziałem co mnie czeka, ile przeinstalowywania, ustawiania itp. I tak minął weekend i nic nie zrobiłem.

W poprzedzającym tygodniu zacząłem na poważnie rozmyślać nad zamianą laptopa z Windows na Mac’a, i chyba właśnie to sprawiło, że nie chciało mi się przeinstalowywać systemu, wiedząc ile czasu mi to zajmie.

Jeszcze nie tak dawno, przeinstalowywałem systemy i naprawiałem laptopy od tak, osobom, które o to poprosiły, jednakże z biegiem czasu coraz mniej mnie to bawiło, aż nadszedł czas, w którym po prostu nie chce mi się tego robić.

Spojrzałem z innej strony na moje i mojej połówki potrzeby, jeżeli chodzi o komputery i stwierdziłem, że Windows nie jest wcale do szczęścia potrzebny.

W moim przypadku, rezygnacja z laptopa z Windows (i Linuksem jednocześnie) to nieco inne wyzwanie, ale patrząc na to, że wszystkie obecne programy, które używam znalazłem na Mac’a, spowodowało, że uśmiech wrócił na moją twarz.

Niestety, czasem zdarza mi się bawić z urządzeniami, które przeprogramować można jedynie z wykorzystaniem Windows’owych programów… i tutaj pojawił się dylemat. Na szczęście zapytałem wujka Google co zrobić w tym przypadku, a on mi podpowiedział: Boot Camp.

Boot Camp

Ten element systemu ponownie upewnił mnie, że nie potrzebuje laptopa aby móc zrealizować wszystkie cele. Stąd coraz śmielej zacząłem spoglądać w kierunku #Apple.

Rozumiem za i przeciw różnych grup ludzi, bo sam w tej grupie byłem jeszcze kilka lat temu, gdzie nigdy bym nie pomyślał o porzuceniu Windows i Linuxa na rzecz Mac’a. Ale… wszystko się zmienia.

Ta więc… pożyjemy, zobaczymy… myślę, że pora na zmianę.

…i tak miesiąc później (Maj 2014) mogę powiedzieć, że da się żyć bez Windows, bez kompromisów i wyrzeczeń. Pozdrawiam.

Kategorie