Słowem wstępu
Mimo że na co dzień używam Mac’a na komputerze prywatnym, to w celach firmowych nadal króluje Windows - na moim aktualnie Windows 10. Oprócz tego, zawsze mam Windows 10 dostępny w postaci wirtualnej maszyny.
Kiedyś (w 2008 roku) napisałem artykuł zatytułowany Hasła z głowy… Czyli KeePassX i OpenID, tym razem pora na coś innego - LastPass.
Mamy koniec roku 2015 i przez te 7 lat dużo się zmieniło.
Coraz bardziej mnie – i zapewne nie tylko mnie przeraża co się dzieje w Polsce.
Ten kraj przestaje być krajem w Unii Europejskiej, cywilizowanym, normalnym… Coraz bardziej odsuwa się od normalności w kierunku paranoi i schizofrenii.
Jedną z bolączek - lub jak kto woli - uproszczeniem w systemach spod znaku nadgryzionego jabłka jest prostota instalowania oraz usuwania aplikacji.
Ostatnio napotkałem ciekawy problem. Otóż zainstalowałem aplikację, którą po chwili usunąłem przy użyciu AppCleaner (przy okazji polecam). Po jakimś czasie, gdy zajrzałem do Launchpad’a (a nie zaglądam tam zbyt często) zauważyłem, że mimo tego, że aplikacji już nie ma, wisi tam ikona ze znakiem zapytania.
I tak minął rok. Nawet nieco ponad rok jak zamieniłem mojego ostatniego laptopa na MacBook Pro.
Miałem już sporo przygód z rożnym sprzętem i systemami operacyjnymi. Nie raz Windows na tyle mnie wkurzył ze postanowiłem na stałe przesiąść się na alternatywę na która było mnie wówczas stać, czyli Ubuntu.
Moja strona używa ciasteczka 🍪. Aby dowiedzieć się więcej przeczytaj: Polityka Cookies.